Początki początków

Która myśl była pierwsza, trudno dziś sobie przypomnieć. Rozmawialiśmy z Anią wielokrotnie o zrzeszeniu Coachów (na początku tylko my, Anna Ratajczyk i Piotr Pilipczuk, trenerzy ICC). Od przełomu 2004 i 2005 roku takie rozmowy pojawiały się coraz częściej. Dołączył do nas Rafał Nykiel, trzeci trener ICC w Polsce. Wspólnie zastanawialiśmy się, co i jak zorganizować. Stowarzyszenie? Fundacja? A może klub?

Na przełomie lipca i sierpnia 2007 roku do rozmów dołączył Przemysław Samociak (również Coach ICC), który zaproponował, aby założyć Izbę Gospodarczą. To brzmiało równie zachęcająco co mało realnie. Przemek miał wcześniejsze doświadczenia podobnych inicjatyw i uświadamiał nam, jak duże to wyzwanie. Myślę, że tak czy inaczej, nie zdawaliśmy sobie sprawy z tego, na co się chcieliśmy porwać. Dziś myślę, że to nawet lepiej.

Myśl kiełkowała i zaczęliśmy działać. Przyjęliśmy rolę organizatorów i promotorów przedsięwzięcia. Wiele osób, do których się zgłosiliśmy, życzyło nam powodzenia, ale nikt się nie chciał przyłączyć do kilku wizjonerów, którzy postawili sobie za cel zjednoczenie środowiska coachów. Nie rezygnowaliśmy i odwiedzaliśmy kolejne osoby namawiając do aktywności w naszej sprawie. Zainwestowany nasz czas i wysiłek nie przynosiły niestety spektakularnych efektów.

Przyszedł czas na zmianę strategii, pomysł zaproszenia kilkunastu, znanych już wówczas z działalności coachingowej, osób. Spotkanie „niby konkurencyjnych podmiotów” odbyło się w Zielonce koło Warszawy. Dołączyli wówczas do nas między innymi: Przemysław Samociak, Rafał Nykiel, Monika Zubrzycka – Nowak, Małgorzata Marczewska.

Tu oficjalnie przedstawiliśmy nasze zamiary – zorganizowanie grupy założycielskiej, rozpoczęcie prac nad wspólnym definiowaniem usługi coachingowej, uruchomienie akcji informacyjnej, rozpowszechnianie zaproszenia do współuczestnictwa w tworzeniu Izby, organizowanie spotkań roboczych, itp. Jedni z entuzjazmem przyłączyli się do naszej inicjatywy, inni słuchali o niej z niedowierzaniem, że możemy odnieść sukces. Kolejnym krokiem było zaproszenie większej grupy coachów i zaproponowanie wspólnego działania, na rzecz powołania Izby Gospodarczej Coachingu. Tych spotkań było wiele. Wynajmowaliśmy kolejne sale w różnych miejscach Warszawy, inwestowaliśmy swój czas i prywatne pieniądze, by osiągnąć sukces. 2,5 roku zajęło zorganizowanie stu podmiotów, by móc oficjalnie zarejestrować w sądzie Izbę Gospodarczą. Z czasem pojawiali się nowi ludzie, którzy również chcieli pomóc i mieć udział w tym przedsięwzięciu. Benek Peczko, Paweł Sopkowski, Maciej Bennewicz, Dorota Hoffman, Janusz Kamieński, Piotr Piasecki i wielu innych – nie sposób dziś wszystkich wymienić, ale wszystkim jesteśmy wdzięczni.

Anna Ratajczyk i ja pełniliśmy rolę organizatorów, osób motywujących do działań, oraz „twarzy firmujących” wspólny wysiłek. Mieliśmy zebrać grupę ludzi, zmotywować ich, napędzić machinę i utrzymać w ruchu. Potrzeba było zmiany myślenia, wiary, zaangażowania, determinacji, współpracy, jedności, serca, bezinteresowności. Celowo wycofywaliśmy się z prac w małych grupach, by coachowie mieli pole do działań i oddolnych inicjatyw. Koordynowaliśmy wszystko, finansowaliśmy, spinaliśmy działania wielu ludzi i staraliśmy się nie przeszkadzać. Grupa zaangażowanych osób wciąż rosła. Pojawiali się nowi „działacze”, dołączali nawet ci, którzy na początku nie dowierzali lub kibicowali z daleka. Trudno było przekonać ludzi z różnych szkół, z różnym podejściem, do tego, że można dojść do porozumienia i coś wspólnie wypracować, osiągnąć. Wszyscy jednocześnie tego chcieli i mieli kłopot z wiarą, że się uda.

Powstały grupy robocze. Wybrano szefów grup i coachowie „różnych wyznań” zaczęli wspólnie definiować cele, wizje, realizować zadania – każdy, tak jak mógł i wtedy, kiedy mógł, jeśli tylko chciał. Zaczęliśmy jednocześnie rozmowy z Polską Izbą Firm Szkoleniowych w kwestii połączenia wysiłków.

Z czasem centrum działania zostało przeniesione do siedziby firmy ITEM Małgosi i Przemka Marczewskich. Wiedzieliśmy, że mają więcej doświadczeń w tego typu przedsięwzięciach. To oni zajęli się kwestią przygotowań prawnych, dokumentami, deklaracjami, upoważnieniami i wszystkimi innymi ważnymi szczegółami związanymi z przygotowaniem rejestracji Izby. Włożyli wiele czasu, wysiłku i częściowo ponieśli dodatkowe koszty finansowe udostępniając siedzibę swojej firmy i angażując swoich pracowników w wiele działań. Bez ich doświadczenia, zaangażowania i wkładu potrzebowalibyśmy pewnie dodatkowych 2 lat. Tak więc, od naszych pierwszych działań do oficjalnej rejestracji Izby Coachingu minęło około 4,5 roku. W tamtym czasie nie czułem, że tyle to trawo, ale z dzisiejszej perspektywy wygląda to tak samo niewiarygodnie, co zachwycająco.

Zdaję sobie sprawę, że nie jesteśmy w stanie wymienić wszystkich coachów, którzy zainwestowali swój czas w spotkania, dyskusje, twórczą pracę i mozolne pisanie początkowych dokumentów. Bez nich wszystkich Izba by nie powstała. Wszystkim dziękujemy za to zaangażowanie, za zaufanie i chęć zrobienia czegoś razem. Dziękujemy za powołanie do życia pierwszej na Świecie Izby Gospodarczej Coachingu. To była piękna przygoda i cenne doświadczenie. Jesteśmy wdzięczni, że tylu ludzi odpowiedziało na nasze zaproszenie. Nie było przecież żadnej gwarancji, że możemy odnieść sukces. Mieliśmy jedynie przeczucie i wiarę, że warto, że to ma sens. Dziś jestem pewien, że miało sens.

Izba Coachingu powstała 15 grudnia 2007 roku. Pierwszym Prezesem Izby Coachingu została Małgorzata Marczewska. 27 marca 2009 roku na Walnym Zgromadzeniu było ponad sto podmiotów założycieli Izby, a to oznaczało, że oficjalnie został spełniony warunek niezbędny, by Izba zaistniała jako Podmiot w świetle polskiego prawa. Powstanie Izby to efekt wielkiej synergii. Jesteśmy dumni, że braliśmy w tym udział. Jesteśmy dumni, że przyczyniliśmy się do powstania Izby Coachingu. Wspólnie dokonaliśmy wielkiej rzeczy.

To nie oznacza, że można osiąść na laurach. Wyzwań i zadań wciąż przybywa. Każda pomoc jest mile widziana. Umieliśmy stworzyć i potrzebujemy pomóc istnieć oraz rozwijać się wspólnemu dziełu.

opowiadał: Piotr Pilipczuk

Leave your comment